Polska jest jednym z najlepszych rynków dla rozwoju usług spedycyjnych w Europie – ocenia przedstawiciel Girteki, jednego z największych operatorów logistycznych na kontynencie. Zalety stanowią największa w Europie baza przewoźników oraz sprzyjająca struktura rynku transportowego.
Jak zauważa Angel Kalinov, dyrektor spedycji w Girtece, Polska ma bardzo dużą bazę przewoźników. – Jedna piąta całego europejskiego rynku to firmy polskie, a ponad jedna czwarta ładunków cross-border w Europie jest obsługiwana przez polskie firmy – wskazuje szef spedycji Girteki w Warszawie. – To grupa mocno rozdrobniona. Średni przewoźnik w Polsce dysponuje flotą zaledwie 10 pojazdów. Taka struktura sprzyja rozwojowi spedycji, która łączy mniejsze firmy i daje klientowi większe moce przewozowe – dodaje przedstawiciel Girteki.
To dlatego, choć firma wywodzi się z Litwy, dywizja spedycji powstała właśnie w Warszawie. Litewski rynek transportowy jest odmienny od polskiego. – Na Litwie działa znacznie mniej firm, ale za to z dużo większym taborem. Tam wystarczą dwaj przewoźnicy, którzy mają po tysiąc pojazdów i nie ma potrzeby tworzenia podmiotu, który scalałby mniejsze floty. Oni bazują głównie na własnych zasobach – wskazuje Angel Kalinov.
Jeśli chodzi o rynek niemiecki, jest to drugi największy rynek przewoźników w Europie po Polsce , ale zdecydowany lider rynku pod względem popytu na transport. Dlatego też na niemieckim rynku operuje najwięcej zagranicznych firm transportowych, a sam rynek pozostaje najbardziej strategicznym rynkiem w Europie. Niemieckie firmy transportowe są ważnym czynnikiem kształtującym europejską gospodarkę transportową i jednymi z największych graczy na europejskim rynku logistycznym, z istotnym udziałem w rynku przewozów drogowych. W przeciwieństwie do polskich przewoźników, niemieccy są bardziej skupieni na wybranych i skoncentrowanych trasach.
Tamtejsza struktura firm transportowych to „miks między Polską i Litwą”. W Niemczech obok dużych operatorów funkcjonuje wiele małych, rodzinnych firm, przy czym często są one powiązane osobistymi relacjami z lokalnymi zakładami produkcyjnymi. Pomimo tego, ze względu na skalę tego rynku, rola spedycji w Niemczech pozostaje kluczowa. – Udział niemieckich firm w rynku transportowym cross-border Europy szacuję na poniżej 10 proc., podczas gdy polskie firmy odpowiadają za 25–30 proc. To daje Polsce znacznie większy potencjał, jeśli chodzi o łączenie mocy przewozowych do obsługi potrzeb europejskiego transportu drogowego cross-border – dodaje Angel Kalinov.
Stan pojazdów w poszczególnych krajach. Źródło: Eurostat
Przedstawiciel Girteki przyznaje, że Polska jest dla firmy kluczowym ośrodkiem rozwoju spedycji, choć nie jest wykluczone, że powstanie kolejne centrum spedycyjne w innym europejskim kraju. Decyzja w tej sprawie nie została jeszcze podjęta i najpewniej będzie determinowana potrzebami rynku. – Nie wiem, gdzie i kiedy pojawią się takie potrzeby. Jestem zwolennikiem bycia blisko klienta – zarówno producentów, jak i przewoźników, bo spedycja to pośrednictwo bazujące na relacjach i rozwiązaniach – mówi Angel Kalinov.
– Śledzimy uważnie, w których krajach rozwija się transport i zwiększa liczba zarejestrowanych aut. Dobrze wiemy, jacy przewoźnicy jakie linie (trade lanes) obsługują, i na tej podstawie będziemy podejmować decyzje, gdzie potrzebne jest uruchomienie kolejnego biura, aby być bliżej podwykonawców – stwierdza przedstawiciel Girteki.
Jak podkreśla, firma chce zachować model scentralizowany, ale elastyczny. – Nie chcemy się ograniczać. Jedna czy dwie lokalizacje to wciąż centralizacja, a nie rozproszenie działalności – stwierdza. – Moim zdaniem centralizacja i standaryzacja to coś co przynosi duże korzyści – podsumowuje.